środa, 28 marca 2012

Motyl i Sowa. Zmobilizowałam się :)

Pomyślałam, że skoro już przyznałam się jak niewiele brakuje do ukończenia pewnych rozpoczętych rzeczy, to chyba najwyższy czas je po prostu skończyć. 

Finału doczekały się:

1. Sowa-poduszka
Celowo nie wypchana po brzegi (w końcu ma być podusią...)




 A tu z sową przytulanką dla porównania wielkości

Przypadkiem, szukając guzików do dzierganej tuniczki dla Amelki (tak tak, o tym nie wspomniałam...) znalazłam dwa spore, czarne guziki. Idealne na oczy dla sowy! A ponieważ umiłowanie Amelki do guzików jest ogromne, z lewej strony materiału również są guziczki (tak na wszelki wypadek, w obawie przed rozerwaniem materiału). No bo zobaczcie...


2. Szeleszczący motyl
Przyznam, że miałam nadzieję, iż wyjdzie lepiej... Nawet miałam ochotę wysłać go na wyzwanie Little Sweetie Shop pt. "Kropka", ale jednak sobie odpuszczę ;)



Edit:
A właściwie, to zgłoszę go na to wyzwanie. Wiem, że nie wygra, ale co mi tam :) 
Przecież aby ktoś mógł wygrać, sporo osób musi przegrać.. z przyjemnością dołączę do tego zacnego grona :)

wtorek, 27 marca 2012

Znów za dużo pomysłów - wciąż zbyt mało czasu

Taki stan przychodzi średnio dwa razy do roku (zwykle jesienią i zawsze na wiosnę).
Chciałabym zrobić tyle rzeczy, że nijak nie mogę się zorganizować. A w kolejce, czekają:
 
 Motyl czeka na pozszywanie... bo wciąż nie wiem z czego zrobić mu czułki.
(to, co się błyszczy, to folia - mam nadzieję, że skrzydełka będą fajnie szeleściły.

Sowa - poducha również czeka na ostateczne zszycie i wypchanie, ale ciągle nie ma oczu.. zielone guziki nie bardzo mi tu pasują, a czarnych odpowiednich nie posiadam (jakoś nie mogę się wybrać do pasmanterii). Noszę się też z myślą, by może jednak oczy wyszyć? 
Tylko jak to zrobić, żeby dobrze to wyglądało?

A to miał być malutki miś
Brakuje jeszcze jednej nogi, pyszczka i brwi.., a później trzeba mu jakimś cudem wyszyć buzię.. a oczka? Nie mam koralików na oczka, poza tym.. boję się, że mogłyby się pokruszyć i zostać połknięte.. No jakoś nie mogę się za niego zabrać...

Kwiecista bawełna (kupiona w sh z myślą o Amelce) i zielony ściągacz (bo przed wysyłką zadzwonili mówiąc, że czerwony się skończył). Ściągacz zdecydowanie nie wart jest wydanych 14zł, bo bez gumki się nie obejdzie, no ale tak to jest z zakupami przez internet...
Z tego zestawu ma powstać spódniczka dla mojej Córy.

Bawełniany szal w paski (dopiero w domu mi powiedzieli, że to szal). 
Kupiłam w sh z myślą o letniej sukience dla  Amelki, 
ale ponieważ jest spory, planuję zrobić z niego prostą tunikę dla siebie.

Dwie kropkowane spódnice - ta z lewej po mojej Mamie, 
z prawej - zupełnie nie używana, po ŚP. Babci :) 
Planuję uszyć z nich sukieneczki w rozmiarze 80-86cm, 
tylko jeszcze nie mam pomysłu na wykrój.

Do tego:
* dziś zakupiłam różową bluzkę, z której planuję zrobić podszewki do szydełkowych czapeczek (żeby nie były takie przewiewne)
* planuję odkopać zalegające materiały i wreszcie z któregoś uszyć sobie spódnicę...
* itd....

czwartek, 22 marca 2012

skrócony przepis na czapkę

Wiem, że co najmniej kilka z zaglądających do mnie osób ma ochotę wyszydełkować podobną do tej czapkę z kokardą, albo podobną do TYCH czapeczek. Otóż przepis na takie czapeczki jest bardzo prosty, zaraz spróbuję Wam go nieco przybliżyć, ale póki pamiętam.. - z przepisu dobrze wychodziły te cieńsze czapeczki, ta ostatnia z kokardą jest z podwójnej włóczki i musiałam dodawać mniej słupków, bo za szybko się powiększała, ale do rzeczy...

Z grubsza wygląda to tak:
 albo tak:


A teraz tłumaczenie... ;)
Pojedyncze kreseczki to u mnie słupki. Podwójne (tj. te takie daszki), to dwa słupki wbijane w to samo oczko. No to lecimy:
1 rząd: na kółeczku (mam nadzieję, że wiadomo o czym mówię) wykonujemy 12 słupków
2 rząd: w każdym słupku wykonujemy dwa słupki (razem 24 słupki)
3 rząd: dodajemy słupek w co drugi słupek (razem 24+12 = 36 słupków)
4 rząd: dodajemy słupek w co trzeci słupek (razem 36+12 = 48 słupków)
5 rząd: dodajemy słupek w co czwarty słupek (razem 48+12 = 60 słupków
6 rząd: dodajemy słupek w co piąty słupek (razem 60+12 = 72 słupki)
itd...
Wychodzi nam płaskie kółko. Kiedy wielkość koła jest już odpowiednia (po złożeniu i zmierzeniu wzdłuż dolnego brzegu mamy odpowiednią szerokość czapeczki), przestajemy dodawać słupki i lecimy tak jak jest, czyli jeśli skończylibyśmy na 6 rzędzie, to już do końca robimy te 72 słupki...
Ja wykańczam czapki półsłupkami (jeden lub dwa rzędy), żeby ładnie przylegały do główki i nie rozciągały się zbytnio. Można dorobić falbanki, których chyba nie ma jeszcze na moim blogu, więc.... zapomnijmy o nich :D
Przepraszam za brak fachowości w opisie, ale nie jestem specem od szydełkowania :)

To, czy opis się sprawdzi w 100% zależy (jak już wspomniałam) od grubości włóczki. Może bowiem okazać się, że trzeba będzie schemat nieco zmodyfikować, np. dodawać słupki rzadziej lub częściej... I tak, kiedy już mamy kilka okrążeń za sobą, możemy zobaczyć, czy czapka nie rośnie zbyt szybko. Kółko, które nam wychodzi ma być płaskie, a to znaczy, że nie może się falować. Jeżeli się faluje, to znaczy, że słupków jest już za dużo i najlepiej spruć rząd lub dwa i trochę słupków ująć...

Ozdoby (kokardy, kwiatki) dorabiamy wg uznania.
Moja kokarda, to nic innego jak prostokąt przepasany paseczkiem...

Miłego szydełkowania :)

wtorek, 20 marca 2012

Czapka z kokardą

Na początku chcę Wam pokazać czapkę, która od dawna czekała na wykończenie. 
Musiała się wiosna przypałętać, bym wreszcie się zmobilizowała :)

Ta czapka jest wyjątkowo niewdzięcznym obiektem do fotografowania
(mój automat nie poradził sobie mimo pięknej pogody...)
Może przez ten dość intensywny róż nie mógł złapać ostrości? 
Zapewniam, że prób było wiele...


A tu już na mojej Córci:



Korzystając z okazji pochwalę się jeszcze wygraną w Kreatywnym Kufrze - W przesyłce znalazłam m.in. całe mnóstwo smakowych herbat (są naprawdę pyszne - testowałam od rana), fantastyczną zieloną herbatę i cukier cynamonowy :) a wszystko pięknie zapakowane... 

poniedziałek, 19 marca 2012

sowy przytulanki dwie :)

Postanowiłam wykończyć turkusy! (leżały sobie takie resztki i czekały na zbawienie). 
I oto jest - sowa nr 2. 
Skorzystałam również z rady b@si i do skrzydełek dorzuciłam plastikowe zamki.. :)

  A tak wyglądają w komplecie :)

piątek, 16 marca 2012

Sowa przytulanka

No i jest! :) Raz jeszcze, tym razem oficjalnie napiszę, że inspiracją do stworzenia owej sowy była sówka-podGłówka z bloga artMamowanie. Sowy obejrzeć możecie TUTAJ. Tak naprawdę cały blog artMamowanie poświęcony jest szytym przez autorkę zabawkom. Naprawdę polecam zajrzeć :)

Moja sowa jest inna, ale to zamierzone. Lubię się inspirować, nie koniecznie kopiować :)
Wahałam się nad użyciem guziczków, ale cieszę się, że się zdecydowałam, bo to one sprawiają Amelce najwięcej radości. Dla wstępnie przerażonych dopiszę, że guziczki są naprawdę solidnie przyszyte. Nie, nie odpadną. Nie, nie połknie :)


Tak, wiem. Ma krzywy pyszczek. Przykładałam prosto, uwierzcie! 
Zatem przyjmujemy wersję, że TAK MIAŁO BYĆ! :)
Z resztą.. dla Amelki to i tak najmniej ważne.



Dla pokazania wielkości zdjęcie w rękach Właścicielki:
Jeśli się przyjrzycie, zauważycie prędko, że "uszka" cieszą się dużym powodzeniem
(odrobinkę tylko mniejszym niż guziczkowe oczy).

A oto czym wypchałam ową sowę
(Nie mam pojęcia jak to się fachowo nazywa, ale daje się rwać, jest miękkie, 
do wypychania naprawdę rewelacyjne! Odrobinę kojarzy mi się z watą, ale w odróżnieniu od niej, "to" nadaje się do prania :) )

Z całą pewnością powstanie poduszka o podobnym kształcie. Planuję jednak wcześniej zrobić internetowe zakupy, bo mój filc w arkuszach jest już na wykończeniu, a przydałby się... :)

czwartek, 15 marca 2012

mała sowa - zajawka :)

Ponieważ niektórzy wypatrują już u mnie wspomnianej poduszki-sowy 
(czy też sówki podGłówki, która była moją inspiracją) , 
a moje tempo pozostawia wiele do życzenia, 
postanowiłam pokazać Wam produkcję w toku. 
Nie będzie to jeszcze wspominana poduszka, a jedynie mniejsza wersja sowy 
-  średniej wielkości przytulanka. Tak na próbę, bo akurat takiej wielkości kwadraciki 
leżały od dawna w pudełku pt. "może się przyda, może nie przyda".

To mój, że tak powiem "wykrój", 
bo od jakiegoś czasu lubię je robić, zanim zniszczę materiał :)

Tak to wyglądało wczoraj... jednak oczy i nos będą z filcu. 
Nie byłabym sobą, gdybym choć raz nie zmieniła zdania.

A w takim stanie jest dziś...
Jak widzicie, do skończenia niewiele już potrzeba, 
ale ponieważ nie mam jeszcze w rękach niczego, co mogłoby wypełnić jej wnętrzności, 
a do tego czekam na przesyłkę z tasiemkami, 
sówka będzie musiała jeszcze chwilkę poczekać. Mam nadzieję, że nie zbyt długo. 
W przeciwnym razie wypcham ją byle czym, a tasiemki będą z zapasów, 
które jeszcze mi się ostały :)

wtorek, 13 marca 2012

Wspominana wygrana...

To niewiarygodne, jak bardzo cieszą niespodzianki! To lepsze, niż Mikołaj!!! :) 
Dzisiaj dotarła do mnie przesyłka, o której TUTAJ wspominałam przy okazji chwalenia się wygranymi. Oczywiście chodzi o wygraną u Ani z bloga Niesforne Szmatki, gdzie zostałam wylosowana jako jedna z kilku wygrywających osób. Myślałam, że nagrody pocieszenia są jedynie symboliczne, a tymczasem...

Zobaczcie, co dziś do mnie przyszło:
Zdjęcie nie jest może najlepszej jakości, ale to dlatego, że nie mogłam się powstrzymać 
i chciałam Wam już dziś to wszystko pokazać 
(czekanie na słońce mogłoby trwać w nieskończoność). 

Nie ukrywam, że najbardziej ucieszył mnie ten prześliczny kawałek materiału
  z którego prawdopodobnie powstanie sowa-poduszka 
(i wreszcie mój problem pt. "z czego ją uszyć" zostanie rozwiązany; 
zostaje jeszcze kwestia wypełnienia, więc dajcie mi jeszcze trochę czasu ;))

no i serducho
 które mogłoby być igielnikiem, ale u mnie będzie raczej elementem dekoracyjnym, 
bo za bardzo mi się podoba :)

Wszystkie przydasie zawsze u mnie są miło widziane. 
Guziczki uwielbiam, a wstążka prawdopodobnie przyda się już wkrótce! :)
Za Grześka również dziękuję (wprawdzie staram się nie konsumować 
czekolady ze względu na karmienie
i wrażliwą na alergeny córcię, acz.. tym razem się nie oprę! :)

ANIU!!! Dziękuję bardzo!!! :)

poniedziałek, 12 marca 2012

Czesankowe Candy - zapraszam! :)

Ponieważ w ostatnim czasie szczęście mocno mi dopisywało, 
postanowiłam zorganizować kolejne Candy! 
Jak to już u mnie lubi bywać, jest to candy z okazji bez-okazji :)

Do wygrania wełna czesankowa w 15 różnych kolorach w ilości takiej jak na zdjęciu.
Kolory wyszły troszkę przekłamane.. znajdziecie tu różne odcienie brązu, fiolet, granat, pomarańcz, dwa odcienie zieleni, cztery melanże, krem....


Zasady standardowe:
1. Komentarz pod tym postem potwierdzający chęć wzięcia udziału w zabawie.
2. Banerek u siebie na blogu z aktywnym linkiem. 
Osoby bezblogowe proszę o udostępnienie posta na Facebooku oraz pozostawienie adresu mailowego wraz z linkiem do tejże strony na FB.. masło maślane, ale mam nadzieję, że zrozumiałe.
3. Cierpliwe oczekiwanie na losowanie, które odbędzie się 11 lub 12 kwietnia 2012 r.
4. Zgłoszenie się po odbiór nagrody :)

Przewiduję również jedną nagrodę pocieszenia w postaci filcowych kolczyków mojego autorstwa ;)

Pozdrawiam ciepło wszystkich zaglądających!!!

piątek, 9 marca 2012

Szmatka "ciumkatka" :)

Od razu się przyznaję, że pomysł nie jest mój. Za zgodą Siencji został zgapiony! :) 
Kiedy zobaczyłam jej ciumkatki, od razu wiedziałam, że muszę takie uszyć. 
Po pierwsze - które dziecko nie lubi metek, czy tasiemek? 
Po drugie - wreszcie mogłam uszyć zabawkę!
(bo wreszcie jej stopień trudności nie przekracza moich umiejętności). 

Materiały z odzysku, tasiemki z chomiczkowych zapasów, 
tak więc bez ponoszenia większych kosztów powstała pierwsza ze szmatek-ciumkatek. 
Nie mówię, że ostatnia :)

To tak na szybko kilka zdjęć:


 A tu już podczas pierwszych testów jakości :)

Edit (11.03.2011): 
Szmatka jest lubiana przez Amelkę, jednak nie tak bardzo jak bym chciała. 
Mam wrażenie, że tych tasiemek jest za dużo... 
W najbliższym czasie wypróbuję opcję z mniejszą ilością i dam znać :)

wtorek, 6 marca 2012

Wygrane candy

Muszę się pochwalić! W ostatnim czasie szczęście mi mocno dopisuje! W przeciągu tygodnia, może dwóch wygrałam aż w 3-ech Candy, w tym 2 nagrody główne i 1 nagrodę pocieszenia [ta trzecia, to będzie niespodzianka od Ani z bloga Niesforne Szmatki, która dotrze w późniejszym terminie, zatem nią pochwale się innym razem]. Dwie z przesyłek dotarły wczoraj wieczorem, zatem pokazuję.

W Candy u Diany wygrałam przecudnej urody naszyjnik z kolczykami, a w przesyłce znalazłam jeszcze masę różnych różności (koraliki, herbatki, kawy, ciasteczka oraz karteczkę, której nie sfotografowałam, bo zapomniałam.. :( w każdym razie kartka w stylu retro, jak rzeczy z TEGO posta Diany).
Jeśli chodzi o naszyjnik, to ja wiedziałam, że jest piękny, ale gdy zobaczyłam go na żywo, szczęka mi opadła! Teraz tylko czekam na okazję, by móc się w niego wystroić :)

W Candy  u Marty wygrałam prześliczne sutaszowe kolczyki, o takie:


Dodam, że sutasz zagościł w moim domu po raz pierwszy i liczę, że nie po raz ostatni, bo robi na mnie ogromne wrażenie! :)

DZIEWCZYNY!!! DZIĘKUJĘ WAM OGROMNIE!!! :)