poniedziałek, 30 lipca 2018

Próbna mini mochila bag i urodzinowy tort szydełkowy

Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale gdzieś kiedyś (niedawno)
 wyskoczyła mi przed oczy mochila / wayuu bag (ach ten Facebook...)

Niby dawniej widywałam podobne torby... 
Niby zawsze podobały mi się nawet... 
Ale to właśnie teraz zrodziła się we mnie ta nieodparta pokusa, 
by zmajstrować sobie taką wyjątkową rzecz.
Niewiele myśląc dopadłam jakieś pozostałości włóczkowe, 
znalazłam w internetach wzór kota i zaczęłam dzierganie. 
Technika gobelinowego szydełkowania jest dość mozolna
 (bo to jednak same półsłupki, a i myśleć o wzorze trzeba), 
ale wciąga tak bardzo, że ja już szukam wzoru na torebkę dla siebie!
Jako, że miała być to wersja testowa - wielkość dopasowałam do mojej 7-latki i do ilości posiadanej włóczki (cudem wystarczyło jednej i drugiej i nie zostało prawie nic!!!).
Mimo, że podczas dziergania Amelka miała całą masę wątpliwości, ostatecznie jest zachwycona swoją nową, workowatą torebką.
 
 
 
 
 Kot ma widoczny obłęd w oczach, 
ale mimo wszystko jest sympatyczny i nie drapie ;)


* * *

A na specjalne, urodzinowe zamówienie Amelki
powstał mini-torcik szydełkowy.
W trakcie szydełkowania wiele razy zmieniałam koncepcję.
Ostateczny wygląd podyktowany został tym, 
co udało mi się znaleźć (resztki włóczek w takich, a nie innych kolorach
 i trzy puste, odkręcane opakowania po kosmetykach).


Początkowo tort miał być zwyczajnym rekwizytem do zabawy, 
ale w trakcie pracy pomyślałam, że to jednak kolejna strata 
miejsca na półce, zatem poszczególne elementy oddzieliłam od siebie w taki sposób, 
by tort mógł być przy okazji oryginalnym pudełeczkiem na skarby
 (aktualnie gumeczki, ale myślę, 
że z czasem jeszcze nie raz zmieni swoje przeznaczenie ;) )


 

niedziela, 15 lipca 2018

Szydełkowe owoce

Dla moich dzieci zakochanych w zabawkowych owocach i warzywach.

Miało być więcej, ale chwilowo otrzymałam od nich
"grubsze zamówienie", a owoce idą w obroty, 

Wrzucam więc, by nie zapomnieć :)

Na specjalne zamówienie powstały:
1. Truskawka
2. Pomarańcza
3. Banan (obierany ze skórki)
4. Wielka Borówka amerykańska.
 
 
 
W pomarańczę poza watoliną włożyłam również pestki wiśni, 
by lepiej trzymała kształt i mogła być swojego rodzaju piłeczką :)

Nadrabiam zaległości :)

Nadszedł ten dzień, w którym przypomniałam sobie o moim wirtualnym pamiętniku. 
Nie nadrobię zaległości w pełni, bo nie zawsze mam w ręku aparat, 
którym mogłabym uwiecznić swoje poczynania 
(zawsze twierdziłam, że matki małych dzieci mają zbyt mało rąk!)
Mogę tylko powiedzieć, że ostatnio więcej czasu 
spędzałam przy maszynie do szycia. 
Dzięki temu wiele ciuszków z różnych powodów zalegających w szafach (za długie / za krótkie / za szerokie / jakieś dziwne) doczekało się swojej reanimacji :)

Ale zacznę od tego, co było pierwszym powodem pojawienia się nowego wpisu na blogu.
Prezent przedurodzinowy dla nienarodzonego jeszcze Syna Natalii :)
 - delfinek, który może być zarówno poduszką / przytulanką
 jak i "rogalem" do karmienia.
Pomysł nie mój. Podpatrzony TUTAJ :) 
Opis wykonania niezbyt precyzyjny (niezupełnie zgodny z wykrojem), 
ale każdy, kto ma blade pojęcie o szyciu da radę! :)

A mój delfinek prezentuje się tak:
Dobra. Wiem. Delfiny nie mają takich ogonów.  Małżonek mój mi już powiedział.
A mój delfin ma TAKI ogon właśnie. 
Bo kto mi zabroni zrobić delfinowi ogon w kształcie serca? :) ;) :P

Ps. Pokochałam gładkie minky! <3

 * * *
A tak przy okazji, to z racji sezonu owocowego pokażę Wam jeszcze
 moje aktualne, jeżynowe, krótkie pazurki :)
Użyte lakiery Gel Polish 38 (róż) i 172 (jeżynowy)

 * * *
A wracając do tematu szycia i moich ostatnich poczynań...
Motywacją do natychmiastowego wytargania maszyny na stół 
stały się otrzymane ciuszki, które "nie były szyte na miarę" :)

Niestety zbyt późno pomyślałam o tym, by uwiecznić moje "przed" i "po"...
W przyszłości postaram się pamiętać o aparacie fotograficznym!
 (Zawsze to sobie obiecuję. Kurczę! Dziś to już naprawdę nikomu nie można ufać).

I tak na przykład z jednej zdobycznej tuniczki
mamy dzisiaj zestaw "mama-córka"
- mama ma cienką, przewiewną bluzeczkę z baskinką, 

a córka - zwiewną spódniczkę na gumce :)




Z długiej sukienki sprzed lat ze zbyt wyciętą górą i dość "ciążowym" dołem:

zrobiłam krótką i wygodną sukienkę "do latania"
Zdjęcia "po" robione przez moją niespełna 7-letnią córkę 
(jeszcze musi popracować nad ostrością i kadrowaniem ;) )

* * *
I jeszcze jedno.

Zapomniałam pokazać mój pierwszy kosz wiklinowy PO malowaniu.
Znalazł swoje miejsce na parapecie dzieci.
 
Muszę przyznać, że w roli "ogarniacza drobnego bałaganu"
radzi sobie doskonale! :)

Kolejne rurki już czekają.... (doczekają się?!)


* * *
Często gęsto jest tak, że zacznę pisać post na stronę 
i z jakiegoś powodu nie jestem w stanie go dokończyć. 
Tak było i tym razem. 
Przy okazji więc mogę Wam pokazać moje nowe paznokcie
 (Użyte lakiery: Nerine Lilly 5401-1 Neonail oraz Mint 022 Semilac;
wszystkie pociągnięte bezbarwnym lakierem z drobinkami w kolorze Gravity 
z serii Star Glow od Neonail)
 

* * *
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających! :)