Byłam przekonana, że nie zdążę uszyć sobie sukienki na wczorajsze wesele,
ale jak się człowiek zepnie, to choćby kosztem snu - DA SIĘ! ;)
Plany szyciowe były ambitne!
Miała być kiecka z baskinką model 140 z Burdy 7/2011,
ale niestety nie miałam czasu by robić nowy wykrój.
Wykorzystałam zatem stary.
I tak oto mam kolejną sukienkę według wykroju z Burdy 7/2011 (model 110)
Zrezygnowałam z kieszeni (żeby było bardziej elegancko?),
a w boczki wszyłam tkaninę wyszytą cekinami.
A żeby już całkiem zmienić jej ogólne wrażenie i uczynić ją mniej "codzienną"
- dorobiłam pasek z kokardką.
Materiału zostało sporo (na sukienkę z baskinką miało pójść go aż 2,5 mb,
a na tę poszło niespełna 1,5 mb),
zatem żeby przypadkiem nie pójść spać przed północą
- uszyłam Amelce sukienkę "kręconą" ;) (z koła)
Ze względu na niedobór czasu szyłam bez fastrygowania, a sukienkę Amelki to już w ogóle "na kolanie". A w sobotę rano jeszcze spineczkę jej zmajstrowałam... ;)
Mimo wszystko wyszło! Nie wiem dlaczego to tak jest,
że im bardziej się człowiek stara, tym gorzej wychodzi (i na odwrót!)
Efekt końcowy:
(Mój mąż prawdopodobnie wychodzi z założenia, że najważniejsza jest posadzka i tło... :P
Po przycięciu jakość zdjęć pozostawia niestety wiele do życzenia...
Dodatkowo kolory nie są zbyt "fotogeniczne", a cekiny to już w ogóle... :/)