niedziela, 14 stycznia 2018

Papier, bibuła i koraliki.

 Myślałam.. Co by tu powyplatać...?!
No i wymyśliłam! 
 Koszyczek na wymiar.
Nie wyszedł. 
Dziś już wiem, że dno z kartonu nie może mieć dwóch jednakowych wymiarów 
(to w środku musi być mniejsze o grubość rurek; 
u mnie było tylko odrobinę mniejsze,
 przez co cały koszyczek wyszedł ostatecznie trochę za duży i na półokrągłej półeczce 
nie leży tak, jak chciałam).
Muszę jeszcze popracować nad estetyką, nauczyć się ładnych wykończeń... 
Jeśli tylko wymyślę, co jeszcze MOGŁOBY się przydać, 
z pewnością jeszcze się pobawię :)

Oto mój mały koszyczek służący do stania na półokrągłej półeczce 
(Nie, jeszcze nie wiem co do niego włożę ;) )



 Amelii spodobało się moje wyplatanie i zamówiła sobie podobny, 
zatem zrobiłam podobny.. ale znaaaaacznie większy 
(docelowo - na zabawki). 
Muszę jeszcze kupić stosowną farbę/lakier.
Podobno ładny jest taki kolorowy/gazetowy... ? 
 Też tak myślicie?



  A tu jeszcze w trakcie pracy (zdj. pstryknięte telefonem):

Szaleństwo koralikowe nie odpuszcza.
Odkąd do domu przybył nowy prezent - koraliki do spryskiwania wodą, 
prasowane koraliki odpoczywają.
 
  
* * *
A teraz o tym, jak dobrze mieć dzieci! 
Bo gdyby nie one, to niby po co.. i komu mogłabym zrobić skrzydła z bibuły?! ;)


* * *
 A ja odpoczywam od ciemnych lakierów hybrydowych

wraz z manicure francuskim :)
Ta zmiana zaskoczyła nawet moje dzieci ;)

MIŁEGO DNIA!