Kupiłam już jakiś czas temu czarną, prościutką sukienkę. No i jak to zwykle bywa przy zakupach bez mierzenia - nie wszystko było OK. Sukienka okazała się być... za krótka! Nie noszę sukienek ani spódnic, które nie sięgają do kolan, dlatego udałam się na zakupy do nieodległego materiałowo-pasmanteryjnego sklepiku, by wyłowić tkaninę choć w części przypominającą tę, z której uszyta została sukienka (a jest to dość specyficzna, niedroga dzianina). Jedynym rozwiązaniem jakie mi przyszło do głowy było wkomponowanie nowego koloru - w tej roli moja ulubiona kawa z mlekiem.
A żeby sukienka nie krzyczała "patrz, doszyli mi kawał materiału na dole", zmajstrowałam dodatkowo pasek z moim ulubionym motywem - kokardą :)
Teraz mogę w niej chodzić! (gdyby jeszcze nadawała się do karmienia...)
Mnie osobiście bardziej podoba się w tej wersji niż poprzedniej, jest taka świeża i dziewczęca.
OdpowiedzUsuńPo przeróbkach wygląda super :)
OdpowiedzUsuńrewelacyjna!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to zrobiłaś:)
OdpowiedzUsuńWyszła ślicznie! Bardzo mi się podoba. Jest taka wdzięczna teraz.
OdpowiedzUsuńcudowna - nabrała pięknego i dziewczęcego charakteru
OdpowiedzUsuńJest fantastyczna!!! :) Ta kokardka dodaje jej niesamowitego uroku.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam pięknie :)
OdpowiedzUsuńpomyslowe!
OdpowiedzUsuń