Jego początek sięga grudnia ubiegłego roku.
Wtedy to uczęszczałam jeszcze na kurs kroju i szycia, którego to polecić nikomu nie mogę (pani nie bardzo rozumie pojęcie nauczania; podchodzi, każe zszyć to z tym, a tamto z tamtym i wszystko na temat..
Na szczęście jest internet, są ludzie i jakoś wszystkiego można się nauczyć (no dobra.. nie wszystkiego ;). Od pory ukończenia nieszczęsnego kursu drugiego stopnia (stopnie, to pojęcie względne), uszyłam już kilka sukienek, spódnic i nawet jedne spodnie dla męża... Przyszła zatem pora, by dokończyć rozpoczęte dzieło pt. "żakiet". Jest to model z którejś Burdy, ale niestety nie mogę go za piernika znaleźć.. (za dużo ich już mam).
Podszewka też była już gotowa. Praktycznie należało ją jedynie doszyć i całość wykończyć. Zabierałam się do tego już kilka razy... W końcu zostałam zmotywowana!
Na moim ukochanym forum "Szyjemy po godzinach" w wątku "Nasza galeria - rzeczy uszyte z Burdy" znalazła się dziewczyna, która podobnie jak ja jest w posiadaniu niedokończonego żakietu (żeby było śmieszniej - jej żakiet też jest fioletowy!) :) Od posta do posta uzgodniłyśmy, że koniecznie musimy dokończyć nasze dzieła i pochwalić się nimi na forum.. Tym samym już po dwóch dniach przystąpiłam do pracy...
Dziś moją pracę uznaję za zakończoną! Oto efekt:
Jako że przez ostatni rok troszkę mi się przytyło, a żakiet i tak był zbyt mocno dopasowany, nie mogłam pozwolić sobie na guziki.. wiązanie zostało wymuszone! :)
Nie jestem zadowolona z efektu, ale przynajmniej nie będzie mi już leżał w rozsypce... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Są one dla mnie bardzo ważne <3