O bezrękawniku wspominałam już dawno...
Wydziergany został przez Babcię Meli (a moją Mamę) już jakiś czas temu, jednak nie mógł doczekać się obzdjęciowania (na końcu wrzucę zdjęcia z pierwszej próby...).
Włóczka okazała się nie być najlepszym wyborem jeśli chodzi o tego typu robótkę. Mama traciła przy niej nerwy, a ja miałam niewielkie wyrzuty sumienia. Niewielkie, bo wiedziałam, że efekt będzie cudny :)
Może rzeczywiście przy intensywnym wpatrywaniu widać, że włóczka nie była równa, ale moim zdaniem nie przeszkadza to zupełnie.
Kwiatuszka musiałam dorobić sama... ;)
Nie wiem czemu kolory nie chcą się dać uchwycić nawet w pełnym słońcu..
W każdym razie w rzeczywistości są jeszcze bardziej intensywne.
Nie wiem czemu kolory nie chcą się dać uchwycić nawet w pełnym słońcu..
W każdym razie w rzeczywistości są jeszcze bardziej intensywne.
A to pierwsze próby robienia zdjęć (wówczas z pomocą mojego Skarba):
no piękna, super żywe kolorki
OdpowiedzUsuńNo to przedostatnie zdjęcie z łapką Skarba mi się podoba :))) Mela po prostu była zdania, że kamizelka powinna się znaleźć na właścicielce :D
OdpowiedzUsuńMożliwe... :D
UsuńSuper kamizelka i te kolorki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Piękne kolorki;)) Wspaniały bezrękawnik zrobiła babunia;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
kolory bardzo dziewczęce i dobrze razem wyglądają. A z niektórymi kolorami to tak jest, że jakby nie próbować, to i tak aparat "przekłamie".
OdpowiedzUsuńPiękne połączenie kolorów..i wykoanie miodzio:)
OdpowiedzUsuńŚwietne połączenie kolorów!
OdpowiedzUsuńzapraszam na bloga, czeka tam na ciebie nagroda-wyroznienie :)
OdpowiedzUsuńhttp://kreatywnymokiem.blogspot.com/2012/07/nagrodzona.html
Dziękuję przeogromnie!!! :) Nie gniewaj się proszę, że nie wezmę udziału w zabawie, ale naprawdę ciężko wykrzesać mi odrobinkę czasu nawet na jeden komentarz, a co dopiero post... :)*
Usuń