Fioletowy materiał w kropeczki leżał w szafie od dawna (to jeszcze spadek po mojej ŚP. Babci). Jako, że dorwało mnie przeziębienie, postanowiłam pójść do lekarza i dostałam L4. Nadmiar czasu zmobilizował mnie, by spróbować coś uszyć z tego jakże niewdzięcznego materiału - jest dość cienki, rozciągliwy.. moja maszyna zdecydowanie nie lubi szyć tego typu materiałów. Sukienka jest mówiąc dosłownie "umęczona", gdyż cała szyta była przez gazetę... Biorąc pod uwagę to, jak wyglądało samo szycie - z efektu jestem naprawdę zadowolona. A byłoby jeszcze lepiej, gdyby się ten materiał tak nie elektryzował... no cóż :) ważne, że nie leży już odłogiem, a sukienka może mimo wszystko się przyda, bo brzuch już rośnie jak szalony... ;)
Oczywiście wykrój z Burdy, tym razem nr 8/2005, model 126.
(jeśli chcesz zobaczyć powiększenie - kliknij w obrazek)
Sukienka cudna!!! Jestem pod wrażeniem. Serdecznie pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło... :)
OdpowiedzUsuńa moge poprosic zeskanowany szablon-wykroj na maila: karka@o2.pl.
OdpowiedzUsuńdziekuje
pozdrawiam
Karolina
Myślę, że taniej będzie kupić archiwalny numer Burdy chociażby na Allegro :)
OdpowiedzUsuńAle mi się podoba Twój blog:) Widzę, że mamy wiele wspólnych pasji i że Ciebie też rączki świerzbią do brania się za różnego rodzaju robótki!:) Ogromnie podobają mi się uszyte przez Ciebie rzeczy. Zresztą wszystko co robisz widać, że jest dopracowane i ma włożone w to serce:) Będę zaglądać!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Joanka-z:)
Miło mi przeogromnie :) Z przyjemnością i ja do Ciebie będę zaglądać. A lekko zmieniając temat - Twoje sowy są czadowe (w każdej postaci).
Usuń