Fioletowy materiał w kropeczki leżał w szafie od dawna (to jeszcze spadek po mojej ŚP. Babci). Jako, że dorwało mnie przeziębienie, postanowiłam pójść do lekarza i dostałam L4. Nadmiar czasu zmobilizował mnie, by spróbować coś uszyć z tego jakże niewdzięcznego materiału - jest dość cienki, rozciągliwy.. moja maszyna zdecydowanie nie lubi szyć tego typu materiałów. Sukienka jest mówiąc dosłownie "umęczona", gdyż cała szyta była przez gazetę... Biorąc pod uwagę to, jak wyglądało samo szycie - z efektu jestem naprawdę zadowolona. A byłoby jeszcze lepiej, gdyby się ten materiał tak nie elektryzował... no cóż :) ważne, że nie leży już odłogiem, a sukienka może mimo wszystko się przyda, bo brzuch już rośnie jak szalony... ;)
Oczywiście wykrój z Burdy, tym razem nr 8/2005, model 126.
(jeśli chcesz zobaczyć powiększenie - kliknij w obrazek)